piątek, 10 lipca 2015

Macierzyństwo i inne zagadki.

Od czterdziestu minut zabieram się za pisanie.
Zabieram i ciągle coś się dzieje. A to klocki atakują Paulę, 
a to Paula próbuje latać i uderza.. znowu czymś uderza...

Czy sam wstęp nie mówi czegoś o bycie mamą?
Czas.... 
Choćbyśmy nie wiadomo jak  się starały nigdy go nie mamy.
Czy kiedykolwiek mi się ,, dłużyło"? 
Od jedenastu miesięcy bez jednego dnia NIE
stanowczo nie. 
Ktoś trzyma ciężką nogę na pedale GAZU w moim życiowym zegarze.
Nie chce puścić. 
To przykre, jednak z drugiej strony radosne. 
Bo kto jeśli nie dziecko wywoła taki uśmiech na twarzy. 

,,Siedząc w domu" z Paulą niespełna jedenaście miesięcy zrozumiałam, że jestem 
jej potrzebna, że czuje się bezpiecznie trzymając swój palec w moim nosie, później sprawdzając czy przypadkiem nie zdjęłam aparatu ortodontycznego. 
Czy dzieci zmieniają rodziców?
Hm. 
Ciężko jest mi to określić.
Od zawsze byłam zwariowaną osobą.
Teraz chyba trochę się okrzesałam.
Stałam się bardziej pewną siebie. 
Mam gdzieś co inni mówią.
Nie przejmuję się ich opiniami.
Bo przecież jestem taka, siaka czy owaka.
Kto może wiedzieć więcej o naszym życiu niż my sami.