niedziela, 8 listopada 2015

NO, teraz to już masz z górki... czyli masa bzdur

Codzienność mnie dopadła.
Jak widzicie nie ma mnie tutaj, nigdzie indziej też. 

Nie potrafię być już systematyczna i regularna. 
To wszystko uciekło z mojej duszy. 
Kiedyś myślałam, że Paula podrośnie, a ja znajdę więcej czasu dla siebie. Będę mogła pomalować paznokcie i nie martwić się o nic. 
Cóż. Minął rok, dwanaście miesięcy, na dzień dzisiejszy już niespełna piętnaście i co? Moje życie kręci się jeszcze szybciej. Wszystko za sprawą pewnej małej panny, która nie pozwala mi chociaż na minutę zwolnić. 

Czy Wy macie ten sam problem?
Jestem zakłamaną s*ką. 

Idę ulicą, spotykam ludzi. Każdy mówi, no kochana, teraz to już masz z górki. A ja? Zakłamana s.u.c.z kiwam głową uśmiecham się i idę dalej. Szerzę ten kłamliwy bełkot, nie przecząc. Czemu? Sama nie wiem.
Może nie wiem co to życie, ale wiem... że idę pod górkę. Wielką. A nigdy nie lubiłam tego wysiłku. Daję radę. Czasem trzymam jakieś liny, jednak częściej coś ciągnie mnie w dół. 



Nie liczcie już na to, że będzie z górki. Serio.

Zbierajcie siły. 


środa, 2 września 2015

mamy jesienne plany i finansowe niemozliwosci

Popadam w totalny jesienny kataklizm.
spedzam cale dnie / dobra moze godzine dziennie/ 
na sklepach online i szukam dla siebie jesiennych szmatek.
Oczywiscie szukam takich, ktore do Paulikowych stylowek beda pasowaly. 
Jest ciezko. 
Do tego finanse bardzo okrojone.  Chyba pora wybrac sie do sh. 


moje typy, moje marzenia i niemozliwe...
jak myslicie, ile spelnie?








takich... kilka planow...


a na o baga juz sie czaje i czaje... ale zawsze cos innego wpadnie mi w dlonie. ehhhh!

obiecuje, jutro cos bardziej ambitnego 



piątek, 28 sierpnia 2015

Czy jest dobry czas na zostanie mamą?

Dobry dzień, dzień dobry !

Od wczoraj ta myśl mi się kręci w głowie. 
Dzięki Angeli, która jakoś tak mi ją podsunęła. 


Myślę i myślę, ciągle kręcę się po temacie drugiego dziecka. 
Nie wiem. Niby jakiś czas temu wydawało się to takie proste. 
Rachu ciachu i po strachu. Półtora roku różnicy między dziećmi, idealnie.
Ubranka nie wychodzą z mody, jest się ciągle w temacie. 
Nie zapomniałabym którą stroną ubrać pampersa, czy też w jakiej proporcji robić mleko.
Jednak mija czas i zaczynam uświadamiać sobie, że Paula jest taką kombinatorką..
Nie daje mi zjeść śniadania, dziś np wysmarowała stół kawą- nie było mnie 20 sekund-więc jak tutaj drugie dziecko. Zupełnie bezbronne? 
To byłby kosmos, cyrk na kółkach. 

Paula urodziła się jak miałam 20 lat. 
Młoda? hm, z perspektywy czasu nie wyobrażam sobie być mamą trzydziestką czy czterdziestką.
Oczywiście nic mi do nich. Każdy ma prawo decydować o swoim życiu.
Ja obawiam się, że nie chciałoby mi się potem.
Przywykłabym do wygodnego życia, bez trosk,
Pewnie kupiłabym sobie gromadkę psów i jedynym zmartwieniem byłoby 
poranne nasypywanie karmy oraz coroczne szczepienie na wściekliznę.


Teraz mam Paulę. 
Setki spraw na głowę, wydatki, sprzątanie razy milion.
I czy to był dobry czas?
Tak.
Musiałam zmienić swoje plany. Czy na gorsze? Myślę, że nie.
Jestem przekonana, że wszystko poszło w dobrym kierunku.
Nie wiem jednak kiedy stwierdzę, że jest dobra pora na prezent dla Pauli, 
na siostrę lub brata. 
Jestem przekonana, że to będzie dobry czas.
Mimo wszystko :)





Jednak czy nie byłoby fajnie przeżyć to wszystko jeszcze raz? 

czwartek, 27 sierpnia 2015

jesienne przygotowania panny P.

Zabieram się od samego rana do napisania tego postu. 
Nie jest łatwo. Fakt, że S ma dziś wolne również mi nie ułatwia.
On jest ten dobry tata, co pozwala na wszystko. 
Jedno szczęście, że zaczął już zauważać, że nie powinno się dawać dziecku ,,na wolę".


A więc ruszamy z tematem.
Ja, Karolina Adamkiewicz, oświadczam, iż jestem nałogową zakupoholiczką, zaroholiczką, HaeMoholiczką i wiele wiele innoholiczką, mam nadzieję, że tym postem nie wywołam w Was tych samych niepożądanych zjawisk.

Zaczęłyśmy z Paulą kompletowanie jakoś z końcem lipca.
I ciągle mi mało. 
Ciągle, ciągle. 
Przygotowałam nawet dla Was fotki. 
Postaram się Wam wszystkie opisać. Co, gdzie, jak. Nie koniecznie za ile. 
nie każdy musi to wiedzieć :P 

jestem obecnie na etapie - odrzucania różu , jednak gdzieś zawsze we mnie siedzi.
Chyba pora na drugie dziecko, ale o tym kiedy indziej. 





Płaszczyk: mayoral
komin: Reserved
buty: Emel
Czapa: bezimienna 


coś na sportowo też musi być, prawda.
Trampki: conversy, upolowane w lumpku za całę 30 zł, jeszcze na nas duże 
bluza: Zara
dresy: Zara


Militarny styl panny P, czyli jak być jak tatuś 
koszula: Zara
spodnie:Zara
opaska: h&m
komin: Reserved


Nasz nowy ulubiony kolor
Bluza z koronką : Zara
buty: Zara ( ileż ja się ich naszukałam) 

Bluza : Reserved 
leggi: Zara
Opaska: Reserved

koszula: Zara, długo się nad nią zastanawiałam, to był dobry wybór, całe 19,90 na wyprzedaży - robi wow
buty: Zara
spodnie: Zara - hitowe, wyglądają jak jeansy, są miękkie jak dres


Zwierzęcy azyl Pauli
Leggi w ,,pedobira" Zara
Buty: Zara- na farcie kupione na wyprzedaży 
Bluzki: Zara

najlepsza opcja moim zdaniem.
bluza Lisek: Zara
leggi: Zara 
bluzka: Zara








moje ukochane :D

Kurteczka: Reserved 
spodnie: h&m 
komin: Reserved

kurteczka: F&F
opaska: bezimienna
sweterek: h&m

misiek: F&F
koszula: Zara
spodnie: F&F
buty: Zara


To by było na tyle,

Póki co nie zdradzamy się dalej, będziemy miały jeszcze wiele okazji. 


Ps. ja jeszcze dziś skaczę z radości ,
ale buty póki co stoją jako ozdoba. Żal mi ubierać 





wtorek, 25 sierpnia 2015

.

Dwa tygodnie temu stuknął nam roczek.
Dziś mija rok kiedy odeszła moja babcia, mama mojej mamy.
I już od roku wiem, ze nikt nie ugotuje mi tak pysznej zupy mlecznej,
nikt nie poda do niej zasmażanych ziemniaków.
Nikt mi nie opowie o okupacji, o zastrzelonym bracie...

To takie przykre, że już ich nie ma.


Pozostają nam tylko wspomnienia...


chciałabym tutaj wrócić i być systematyczna. 
Ogarnąć to w każdym calu. 


jest tu w ogóle ktoś?
jesteście ZA?

piątek, 10 lipca 2015

Macierzyństwo i inne zagadki.

Od czterdziestu minut zabieram się za pisanie.
Zabieram i ciągle coś się dzieje. A to klocki atakują Paulę, 
a to Paula próbuje latać i uderza.. znowu czymś uderza...

Czy sam wstęp nie mówi czegoś o bycie mamą?
Czas.... 
Choćbyśmy nie wiadomo jak  się starały nigdy go nie mamy.
Czy kiedykolwiek mi się ,, dłużyło"? 
Od jedenastu miesięcy bez jednego dnia NIE
stanowczo nie. 
Ktoś trzyma ciężką nogę na pedale GAZU w moim życiowym zegarze.
Nie chce puścić. 
To przykre, jednak z drugiej strony radosne. 
Bo kto jeśli nie dziecko wywoła taki uśmiech na twarzy. 

,,Siedząc w domu" z Paulą niespełna jedenaście miesięcy zrozumiałam, że jestem 
jej potrzebna, że czuje się bezpiecznie trzymając swój palec w moim nosie, później sprawdzając czy przypadkiem nie zdjęłam aparatu ortodontycznego. 
Czy dzieci zmieniają rodziców?
Hm. 
Ciężko jest mi to określić.
Od zawsze byłam zwariowaną osobą.
Teraz chyba trochę się okrzesałam.
Stałam się bardziej pewną siebie. 
Mam gdzieś co inni mówią.
Nie przejmuję się ich opiniami.
Bo przecież jestem taka, siaka czy owaka.
Kto może wiedzieć więcej o naszym życiu niż my sami.




piątek, 19 czerwca 2015

Bałagan, mój wróg numer jeden.

Witam po czasie, 
jak zwykle o wiele za długim.
Dzisiaj siedząc na mojej jakże wygodnej sofie, 
rozglądając się po mieszkaniu, zdałam sobie sprawę, że znowu mam bałagan.
Wielki, przeogromny.
Wszędzie zabawki, mnóstwo zabawek, 
psia sierść i jakieś niezorganizowane, rozrzucone przedmioty ....
JAk żyć? 
no jak, pytam..
Wczoraj opuściłam ,,chałupę" żeby to mój Seba przechwycił pałeczkę (mop) 
i ogarnął cokolwiek. 
Nie powiem, że nie posprzątał, zrobił to...
Jednak ta męska DOKŁADNOŚĆ...

Teraz za nim czekam, muszę poukładać w jego szafie i skopać mu te jego cztery litery.
Bo jak?
Ileż można chłopu majtki układać. 
Staram się, ale coś mi nie wychodzi. 
Średnio raz w miesiącu doprowadzi do takiego burdelu, że nie mam pojęcia jak się za to zabrać. Pozostaje mi tylko -kula w łeb* odpada z racji dziecka*
-wywalenie wszystkiego na podłogę i od nowa...


Tak, narzekam na niego. Taki on zły bo ma bałagan w ubraniach, a ja? 
nic lepsza. 
Przeglądam tysiące, miliony, bla bla
blogów i wiecie co?
Jak widze te zdjęcia prosto ułożonych ubrań, dopasowane to wszystko kolorystycznie to sobie myślę...
Czy to pod zdjęcie?
bo ja mimo szczerych chęci, mimo godzin przy desce do prasowania nie jestem w stanie tego tak okiełznać .
Jest ciężko. Bardzo. 


Taki ze mnie leń?
nie sądzę, bo mało kiedy mam czas z tyłkiem na tapczanie posiedzieć. 
Teraz to robię, no dobra. Wybaczcie. 



Co mnie dziś jeszcze czeka? kurz, kurz, zakochany kurz, on ma takie czułe serce 

podłogi?
Paula wczoraj jadła banana... rzucała nim w psa, pies lizał i mam takie miejsca... jakby 20 cm ślimak się ,,przechadzał" po domostwie.
Po tych moich 36m2 ;D - WILLA !

A teraz pytanie. Jak wy sobie z tym radzicie?
a może nie radzicie?
Myśl o powrocie do pracy jest dla mnie jak koszmar.
Bo po dwóch dniach roboczych nie poznaję domu. Sprzątam jak opętana. 
Wyrywam włosy z głowy.... 

no nie wiem... 



musiałam ... ten Pan to wszędzie musi karteczki swoje upchnąć.





wtorek, 19 maja 2015

Jestem cyborgiem. Matka jest cyborgiem!

Zupełnie nie rozumiem skąd dziś u mnie takie rozważania. 
Może dlatego, że moje dziecko z dnia na dzień staje się coraz bardziej marudne i wymagające.
Czasami myślę, że noworodek to pierwszy level, wskakując na kolejne poziom gry wzrasta niesamowicie. Co będzie gdy Paula będzie dojrzewała? Sama nie wiem.
Mi-cyborgowi-śrubki wyskoczą. 


Jeśli nie masz jeszcze dziecka
to z pewnością nie masz pojęcia ile jesteś w stanie wyciągnąć z siebie.
Dziecko jest lepsze od Chodakowskiej. Codziennie uświadamia nam, że potrafimy więcej niż podpowiada nam umysł. 
Bo kto inny od 6 jest na nogach. Wyprowadza psa, chwyta się za głowę wchodząc do salonu pełnego zabawek - i tu ta myśl cholera, wczoraj posprzątałam.
Tak, my mamy w gratisie do dziecka dostałyśmy nocne krasnale.
Zawsze nabałaganią gdy śpimy. Bo przecież nie możemy się nudzić. 
W sumie nudzenie się to też dobra kwestia. 
Ale o tym później. 
Tak więc między 6:00 - 10:00 jesteśmy totalnie nieogarnięte. 
Wszechobecny chaos i wychodzący z domu mąż ( tak bywa w normalnych rodzinach, ja patologia- mam narzeczonego, wedle prawa konkubenta).

Nie wiem jak inni faceci funkcjonują, mój?
Śniadanko musi mieć do pracy zrobione. Więc kolejna gimnastyka. Bo jak dziecko widzi mamę w kuchni też chce jeść.
Super!

Normą jest to, że między wszystkimi układaniami klocków, spacerami, bujubuju, wywalankami ubrań z szafek staramy się wstawić pranie, zrobić obiad i wyprasować.
Oczy się kleją... jest 14, dziecko w ogóle nie mało drzemki, ale co tam.
Pora naoliwić się kawą i byle do 20, 21, 22?? ZZZZzzzZZ
Bo przecież nigdy nie wiadomo, o której pojdziemy spać. 

Siła pośpiechu jest wprost proporcjonalna do siły napełniającej pampersa. 
Masz 10 minut do wizyty u lekarza w drugiej części miasta?
To zrobię kupę mamo, lubię ostrą jazdę wózkiem, pokaż mi jak Zapp się trzyma na zakrętach.

Czekajcie, jest jeszcze coś zabawnego w prawach fizyki. 
Moc ubrudzenia dziecka jest czynnikiem podwyższającym statystycznie możliwość niezapowiedzianych odwiedzin teściowej. 

Czytaj brud w dom- teściowa w dom. 


I jeśli myślisz, że przy dziecku można iść do sklepu i nie wejść na dział dziecięcy? 
Niestety. To działa jak magnes. Nagle nasze metalowe płytki w głowie łapią tylko jedną falę KIDS KIDS BABY KIDS 
i myk, zamiast koronkowej bielizny wracamy z czterdziestym piątym w tym miesiącu dwupakiem body, no ale przecież jest w króliczki.


Pewnie mogłabym napisać tu jeszcze wiele.
Jednak te małe skurczybyki krasnale znowu narobiły mi w domu bigosu.
Więc...
umyśle, potrafię więcej... 
więc zapindalam!


czwartek, 14 maja 2015

NIE KARMISZ PIERSIĄ ? JESTEŚ ZŁĄ MATKĄ ?

Zabieram się do tego posta tak w zasadzie od mojej ciąży. 
Więc jak wiecie... bardzo długo.
Zawsze jakoś drżę przed lawiną potępienia, która może mnie dosięgnąć. 

Prawda jest taka, że ja już w dniu zrobienia testu byłam pewna, że piersią karmić nie będę. 
Moja blokada w głowie była tak duża, że w ogóle nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.
Niektórzy mówią, że sama sobie to wmawiam, że chcieć to móc.
Jednak może ja zwyczajnie nie chciałam. 
Usłyszałam niejednokrotnie, już jako ciężarna, że zabiorę dziecku to co najważniejszę.
Mała miała nie poczuć mojej miłości, być nieszczęśliwa i nierozwinięta jak dzieci karmione mlekiem matki. Mnie jakoś to nie ruszało, nie docierał do mnie żaden argument. Jak zwykle byłam uparta jak osioł. Aha, zapomniałam dodać, że ja nie karmiąc miałam dostać depresję, być otyła po ciąży ( bo przecież nie karmiąc nie wrócę do wagi sprzed ciąży) i strasznie cierpieć przy zasuszaniu pokarmu. 

Tak miało być.
A jak jest?
Paula jest zdrowym, pogodnym dzieckiem - nie tak jak mówili chorowitkiem i słabeuszkiem.
Ja- schudłam szybciej niż myślałam i ważyłam mniej niż przed ciążą chyba niespełna 3 miesiące po porodzie. 

Rodzina? 
Reagowali różnie.
Moja mama i przyszła teściowa jakoś nie napinały.
Mama miała nie przyjemne przeżycia i była blisko przejścia na tamten świat, teściowa... 
dzieci nie przybierały na wadze, a ona była zbolała. 
Mój Seba- nawet nie pisnął, że ma być inaczej. On ogólnie jest zwolennikiem karmienia mlekiem modyfikowanym. 

Jednak reszta mojej rodziny jakoś zawsze rzucała... mogłaś spróbować, to zdrowe, zobaczysz jak Ci mała będzie chorowała...

ale tak rzucę tutaj... że kiedyś usłyszałam Ten pies Ci dzieciaka do grobu dostanie, same choróbska , wywal go



Przejdzmy do szpitala...
Słyszałam, że na wejściu powinnam informować o mojej decyzji. 
Początkowo lekarki i położne mówiły Nie słyszę tego, Pani karolino
Jednak po rozmowie zauważyłam, że przestały napinać. Powiedziały, podejmij decyzję i powiedz już na oddziale.
Tak też zrobiłam. Podpisałam oświadczenie.
Kilka razy jeszcze dr neonatolog namawiała , jednak później powiedziała, że to moja decyzja.

Małą karmiłam butelką. 
Miało być to ciężkie. Bo wstawanie, szykowanie mleka. 
Mała budziłą się raz, dwa razy maksmalnie w nocy. 
Po miesiącu spała już praktycznie od 22 do 7 więc nie było mi ciężko z tą kwestią. 
Mogliśmy się wymieniać. Karmił tata, karmiła mama.
Nie byłam niezastąpiona, fakt.
Jednak i mama i tata byli na równi. Czy czuje się z tym źle? nie.

Moja laktacja w ogóle nie ruszyła. 
mleko nie leciało, ani razu nie użyłam laktatora. 



Wiem, że przy drugim dziecku zachowam się tak samo.
Czy jestem gorsza?
Czy myślę tylko o sobie?

Wiem jedno, zmuszana, przygnębiona i obolała matka nie będzie czerpała radości z karmienia.
Jednak mimo tego, że sama nie widzę się w roli matki karmiącej
bardzo je podziwiam.
Nie uważam ich za krowy, obory, maciory... Jak to często czyta się na forach.

Jest to ciężka praca, która zasługuje na wielki SZACUN , który posyłam do wszystkich karmiących mam.
Jesteście niesamowite ! Jednak ja? ja nie mam tego daru.


Tylko proszę... nie popadajmy w skrajności...
karmienie siedmiolatka to już coś niepoważnego :(



piątek, 1 maja 2015

Maju, miń nam szybko i bezboleśnie

Majówka a ja tu wam będę smęcić.
Że kolejny miesiąc się zaczął, fakturka za prąd zalega w skrzynce, a to gaz wypadałoby opłacić.
Czynsz też nie ominie nas. 
Tak więc kolejny miesiąc uczenia się tego życia.
Jak co miesiąc spędzę jeden dzień przed kalkulatorem i laptopem żeby przelać kasę w ręce tych ZŁODZIEI ;p 

Niedługo wybory. Tak bardzo chciałabym żeby coś się tutaj zmieniło.
Żebyśmy pracowali za godziwe pieniądze, żebyśmy mogli dawać naszym dzieciom dobry start w życie.
Przecież nie chcemy dużo.
Chcemy żeby starczało nam na nieluksusowe wakacje raz w roku, kilka par butów i spodni. 
Chcemy być najedzeni i wiecznie szczęśliwi.
Chcemy żeby nasze życie nie musiało kręcić się wokół pieniędzy.

Mam nadzieję, że kiedyś wszystko się zmieni. Jednak czy tak będzie? 
Czas, zdecyduje bezlitosny czas. 


Jutro rano na obrotach.
Wstaję i jadę do pracy.
Oh, nawet nie wiecie jak w tym miesiącu te pieniądze się przydają :D
Nie wiem czemu ale ciągle coś wpada mi w oko, ciągle coś się psuje i kończy... grrrr

A dziś spędziliśmy przemiły dzien u znajomych.
Brzuch mnie boli od śmiechu.











Paula zadowolona śpi, 
matka zmęczona już prawie śpi. 

życzę Wam miłej majówki, życzcie mi pracowitej



ps. strzelanie min to moja pasja.

czwartek, 30 kwietnia 2015

Uświadom to sobie

Czytając wiele blogów ostatnio wpadłam na piękny post jednej  mam.
Przyznam, że trochę mnie zainspirowała opisując życie matki. 
Mimo dzielących nas lat, kilometrów i możliwości... jesteśmy wszystkie takie same.
MY! Matki !

Mam 21 lat i czasami mam wrażenie, że mam większe pojęcie o życiu od tych, którzy jakże dobrze mi życzyli. Tak. Wieść o mojej ciąży przeleciała jak torpeda przez moje miasto.
Wyobrażam sobie. Patrz ta, Adamkiewicz w ciąży. 20 lat, młoda, pracę załatwiła mamusia czy tatuś i sobie zaciążyła. Nie ma co robić, zniszczyła sobie życie, no i w sumie i tak sobie nie poradzi.
Będzie klepać biedę i mieszkać w lepiance, albo w domku na drzewie.
Ciekawe czy wezmą ślub? Ale skąd wezmą na wesele?
Mamuśki im zrobią. Ten ją pewnie zostawi, on ją ma w dupie.
Ciekawe co zrobi z dzieckiem. // 

i wiele, wiele innych pewnie padło z ust tych, którzy teraz często i gęsto z uśmiechem krzyczą do mnie cześć Karola, co tam słychać . 

Wiem, że może jestem strasznie ogólnikowa i byli też ludzie, którzy myśleli ... ah życzę jej szczęścia.
Ale sami dobrze wiemy, że mało ludzi zawistnych. 
Ja przekonałam się o tym w momencie ,,dania szansy" na kontakt anonimowy ze mną.
Wtedy dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy.
Fakty z mojego życia, o których nie miałam pojęcia.
a co jest teraz?
po 9 a prawie 10 miesiącach ciąży i już niespełna 9 miesiącach z moją córką 
mogę powiedzieć !
JESTEM spełniona

i wbrew temu co ludzie mówią, 
idę z podniesioną głową przez życie !

Moja Paula jest moją największą dumą !

wiem, że w niedalekiej przyszłości będzie miała rodzeństwo i wtedy duma będzie wypływała mi uszami.

Mimo tego, że jestem młoda, że głupia i bez studiów. 

Ja wam jeszcze pokażę !

niedziela, 19 kwietnia 2015

Co się stało z nami?

Cześć wszystkim!
Ostatnio wszystko jest przeciwko mojemu blogowaniu.
Notki się usuwają, a Paula przebudza gdy tylko sięgam po laptop. 
Nie będę już nigdy pisała wielkich wpisów na telefonie...
Wczoraj prawie notkę życia naklikałam dla Was na photoblogu, i co ?
JAJCO
Wszystko trafił c-i-u-l!
A robiłam to o 6 rano więc czujecie to poświęcenie? MAM NADZIEJĘ ;p 

Tak więc pierwszy dzień mojej weekendowej pracy za mną.
Nie powiem, że było lekko.
Jednak nie byłam chyba aż tak zestresowana jak sobie wyobrażałam.
Jedak niespełna 10 godzin bez Pauli było dla mnie bardzo ciężkie...
Ale damy radę. Przecież to tylko jeden dzień w tygodniu, przecież muszę oderwać się od prania, sprzątania i gotowania.
A co będzie jak będę miała dwójkę słodkich dzieci?
Uwierzcie, wtedy oszaleję. 
Czy jest jakiś złoty środek żeby to pogodzić?
Dwoje dzieci, praca i dom?
Da się mieć czas na rozmowę z partnerem, spacer po parku czy ciepłą kawę - chociaż raz w tygodniu? 

Jest tu jakaś pracująca mama (pojedyncza-podwójna-potrójna, nieważne), która ogarnia to wszystko?

Czemu ja znowu patrzę w przyszłość?
Znowu zamartwiam się na zapas.
Ale decyzja podjęta, klamka zapadła.

Chcę tego, mojego, naszego- podwójnego szczęścia.

piątek, 17 kwietnia 2015

Zapp xtra 2 - lekkość i nowoczesność?

Quinny Zapp Xtra (2)

Czytam blogi i coraz więcej mam decyduje się na zakup wózka lekkiego, miejskiego, zwrotnego. 
Zdecydowałam się i ja. Mojemu Babydesign'owemu LUPO comfort też niczego nie brakowało ( no dobra lekkości). Po długich sporach zamówiłam róż! Bo przecież Paula to laska wysokich lotów i wszystko musi być różowe ( taka to moja mamina logika). Pewnego pięknego dnia zawitał kurier z wielkim kartonem. Ja rzuciłam się i składałam jak szalona. Źle zamontowałam koła i odpadały mi na spacerze. Nie będę mówić jakie nerwy mną wtedy szarpały...
Pierwszy spacer trochę mnie zawiódł. Przyzwyczajona do komfortowej jazdy wózków 3 in 1 byłam zdziwiona... bardzo zdziwiona... gdzy jadąc po dziurach musiałam nieźle się napracować. Mój zawód minął jednak bardzo szybko, po powrocie do domu dałam radę wnieść wózek, z dzieckiem i zakupami w koszu, na moje drugie piętro. 
Kosz na zakupy ?
jeśli wydaje wam się, że jest mały i zmieścicie tam zaledwie paczkę herbatników... ostrzegam ! a spokojnie mieszczę dwie siaty zakupów. Więc jesli to był wasz minus tego wózka to jest to tylko złudzenie optyczne. 

Niedawno ktoś zapytał mnie czy kupiłabym wózek jeszcze raz. Odpowiedziałam NIE!
Teraz sama nie wiem... Jego lekkość jest dla mnie wielkim plusem. Moja Paula uwielbia w nim jeździć, w zwykłej spacerówce często marudziła. Jak każdy sprzęt ma swoje plusy i minusy. 
Jednak jeśli mieszkałabym w mieście totalnie dziurawym lub na wsi... nie zdecydowałabym się. 
Cena tego sprzętu to 900 zł ( tyle kosztował mnie) więc dla osób mających dziurawe ulice i chodniki w okolicy ... dajcie sobie spokój. 

DODAM, że kilka dni temu próbowałam pojeździć w pewnym sklepie spacerówką Elodie Details... i mój zapp do niej to wielka błyskawica... Wózek był toporny, mimo 4 kół nie był równie stabilny co zapp. a cena? jak za wózek z nieprzekładanym siedziskiem jest bardzo wysoka.

MAM NADZIEJĘ, że trochę Wam pomogłam..
i sama siebie zmotywowałam do powrotu 








nadróbmy to z klasą!

Wracam!
Pełna siły i uśmiechu.
Mimo mojej ząbkującej marudy żyję !!
Wieczory zrobiły się jakieś dłuższe...

Paula płacze, wkłada łapki do buzi, ale dajemy radę !
JAK NIE MY
TO KTO???


Tworzymy niezły duet z Paulą !
Trio z Sebą, a z Lilką? to już jakaś wyższa szkoła :)


Najłatwiej będzie mi pozwolić Wam nadrobić za pomocą fotografii : 









Planuję dziś napisać Wam małą recenzję ZAPPA XTRA 2, więc bądźcie z nami !

niedziela, 8 marca 2015

8 marca czyli być kobietą, być kobietą

Nie będę tu znowu o mojej systematyczności bo... 
no sami wiecie. 
Pewnie jedyną opcją byłoby usunąć photobloga i pozostawić sobie to miejsce, jednak za wiele wspomnień, oj... za wiele :)

Dziś mija dokładnie rok!!!
Rok od słów BĘDZIE PANI MIAŁA CÓRKĘ !
Tak w 2014 roku dostałam taką super wiadomość od mojej ginekolog. 
Nie chcecie wiedzieć co wtedy czułam :D
Prawie wyskoczyłam z gabinetu z tej całej radości!
Ale nie o tym chciałam tu dziś pisać.

Jak wygląda dzień kobiety?
dwudziestolatki ( za trzy dni 21 :o) z jedną córką i jednym trochę większym dzieckiem, które już samo zarabia, a zatem z moim Sebą.

Czy jest łatwo?
Nie wiem. Ciężko mi to ocenić. Podziwiam kobiety, które ogarniają dom i dwójkę dzieci pracując zawodowo 8 godzin. Wierzę jednak, że jak urodzę drugie sama do tego dojrzeję. Pójdę do pracy a z dzieciakami będzie niania lub przedszkole.
Wiem też, że gdyby nie sytuacja finansowa pewnie do pracy na etacie całym nie wróciłabym.
Wolałabym poświęcić czas na gotowanie zdrowych obiadków, wylizywanie domu i takie tam inne pracy kury domowej, które gdzieś tam kiedyś odrzucałam, a które teraz są dla mnie chlebem powszednim.
Budzimy się rano razem z S. , który sam nie oddeleguje się do pracy. Przeważnie ja go budzę bo przesuwał by drzemki do wieczora. No ale dodam, że to on robi Pauli mleko po 7 :D
Potem tradycyjnie kupa, Seba wychodzi. Paula siedzi i już woła jeść. Danonek i jakieś owoce. Cała przy tym się ubrudzi więc jada w piżmie, która potem szybkim rzutem ląduje w pralce,którą też wtedy szybko włączam i modlę się... włącz się i nie rozdupcz w tym miesiącu... tylko nie teraz bo nie mam na nową. A później? Za darem z niebios i drzemką Pauli  z obwisłymi spodniami lub w jakiejś prehistorycznej pelerynie popier*alam po całym domy próbując ogarnąć ten syf, który nie wiadomo skąd pojawił się na podłodze i ogólnie wszędzie. 
Po tym wszystkim Paula jest ubierana, ja się ubieram, zakładam jej coś szybko pakuję się i cyk - lecę z nią w jednej ręce a z torbami w drugiej do piwnicy. Bierzemy wózek i lecimy w miasto.
Zakupy i spacer.
Potem uwaga, uwaga. Biorę Paulę, wór zakupów i wdrapuję się na to nasze drugie piętro. 
Lekko nie jest. Ale nie mam wyjścia, daję radę :p
Jak już jestem w domu to ciesze się, że dałam radę. 
gotujemy sobie obiadek, Paula znowu głodna więc znowu je- generalnie je dużo i często. 
Co by tu pisać. Czas mija i przychodzi wieczór, wraca S. Znowu marudzi, ja marudzę, on głodny, ja głodna.
Mała ląduje w wanience, potem w łóżeczku.

a ja? :D
Zastanawiam się czym ja się tak zmęczyłam, no czymmm


a teraz wiecie co?
Chyba zaraz mamy gości, pierwszy raz zrobiłam zapiekankę z mielonym, później zrobię jeszcze z piersią. I kurde...
mam nadzieję, że wyjdzie wszystko.
a goście z bobasem.
Bum
Jak widać upichciłam ciasteczka :D 
i przygotowałam na wizytę dziecka ;D 







piątek, 27 lutego 2015

Jak zajść, donosić, urodzić i nie zwariować?

Zacznę od tego, że nie jestem ekspertem.
Mam 20 lat i jedno dziecko. Niby nic nie wiem, ale mogę dużo powiedzieć.
Wiecie co? Można zajść w ciążę, można urodzić dziecko ale czy da się przy tym wszystkim nie popaść w szaleństwo?

No nie wiem! Wydaje mi się, że nie.

Kiedy zrozumiałam, że to już. Że jestem w ciąży był grudzień.
Nie miałam zbytnio jak iść do lekarza, dużo pracowałam i wiedziałam, że pójdę dopiero po Nowym Roku.
Tak też się stało. Cudem wybłagany termin do najlepszej lekarki był na jedenastego stycznia 2014r. 
To wtedy pierwszy raz na monitorze zobaczyłam moją kropeczkę. 
Miała wtedy 11 tygodni i mocno bijące serduszko.
Moment nie do opisania. Łzy w oczach i klucha w gardle. 
Dopóki nie zajdzie się w ciąże nie wie się nic o takich momentach.
Poleciałam do Seby, pokazałam zdjęcie i z kumpelą na ploty.
Szczerze? To był ten dzień. 11 styczeń 2014 zaczęłam myśleć tylko o dziecku.
Ja? nie było tego słowa w moim słowniku. BYŁO DZIECKO ! ONO !

w dzień kobiet , ósmy marca 2014 rok pani doktor powiedziała, widzę tu córeczkę !!!

Byłam w siódmym niebie, dzwoniłam do wszystkich w pośpiechu!
Dom moich rodziców zmieniał się powoli w różowe królestwo. Wszędzie poupychane różowe ciuszki.

Jak widzicie, zwariowałam. Jednak przyznam wam, że to było stopniowe szaleństwo.
Początkowo myślałam, że zakończę studia. Mała będzie u mojej mamy a ja sobie będę jeździć weekendami do Gdańska.

Z dnia na dzień uświadamiałam sobie, że nie dam rady.
Dobrze, ze zrozumiałam to już w ciąży. 


Urodziła się Paula. jedenasty sierpień 2014 !
Ta data już ma dla mnie wielkie znaczenie. 
Darłam się na porodówce jak opętana. Aż się pojawiła.
Piękny dzień. 
Byłam strasznie osłabiona po porodzie.

TO BYŁ MOMENT, w którym oszalałam jeszcze bardziej. 
Teraz kiedy mała ma ponad pół roku wiem, że jest całym naszym światem.

Bez bicia przyznaje się, że nie znam recepty na niezwariowanie na punkcie swojego dziecka. 

Kiedyś było mi to zupełnie obce.
Nie przepadałam za maluchami, bałam się, że zrobię im krzywdę. 
Teraz?
Kocham wszystkie maluchy!
Dziecko otwiera człowieka.
MAMA to teraz mój zawód i jestem z tego dumna !

poniedziałek, 23 lutego 2015

Ciąża zniszczy Ci ciało! - mit nr jeden wśród kobiet

Już od dawna chciałam to napisać.
Zabierałam się trochę jak pies do jeża. 
To chyba dobry moment.
Paula ma ponad pół roku, ja jestem aktywną mamą i wiem, że niedługo chciałabym drugiego bobasa.
Zachodząc w ciążę bałam się. Bałam się, że przytyje 20 kg i po porodzie stracę 3.
Myślałam, co zrobię z pozostałymi 17 kg?

Wyszło zupełnie inaczej. 
W grupie znajomych byłam pierwszą ciężarną. Nie bardzo miałam kogo początkowo się poradzić.
Później blog pomógł mi. Poznałam tam wiele wspaniałych babeczek i dzięki nim jakoś było mi lżej.  
Tak więc miałam w głowie mnóstwo pytań bez odpowiedzi. 
Wiedziałam, ze moja mama nie miała rozstępów w ciąży i tyła w granicach rozsądku.
Przyszedł 20 tydzień i mój brzuszek zaczynał być zauważalny.
Było mi bardzo miło.Później te wspaniałe kopniaczki, cudownie.

tyłam, tyłam, tyłam - a raczej rósł mi brzuch. 
Ręce pozostały takie jak były, nogi utyły odrobinę a buzia spuchła pod koniec.
Z dnia na dzień obsesyjnie szukałam na swoim ciele rozstępów. 
nawet pod oczami.

Nic nie wychodziło.
W ostatnim miesiącu w prezencie od losu przypałętały mi się 2 sztuki, na pośladkach.
Już ich nie widzę, jednak wtedy był to cios ;p 
bałam się, ze będzie więcej i więcej.
Jednak nic takiego się nie stało.
Przebrnełam 40 tygodni i 11 dodatkowych dni bez cienia rozstępów (oprócz tych dwóch, no wiecie).
Po 5 ciężkich porodowych godzinach szukałam mojego brzucha.
Leżąc byłam płaska.
Brakowało mi brzuszka.
Na stojąco i pochylając się miłam lekko obwisłą skórę i bardzo żałuję , że nie zrobiłam wtedy fotki.
Nie ćwiczyłam i nie obwiązywałam brzucha.
Chciałabym poćwiczyć jednak jestem za leniwa.

Popatrzcie, to moja brzuszkowa historia od czasów przed ciążowych po dzisiejsze





Co wy na to? 


Więc nie przejmujcie się ! 
Wszystkie wrócicie do siebie, prędzej czy później.

ściskamy z Paulą !