niedziela, 14 grudnia 2014

Ł jak łóżko

Łóżko.
Nasze ostatnio stało się czteroosobowym pawilonem codziennego niewyspania.
Mała z katarkiem śpi z nami.
Uwielbiam ją głaskać i tulić, jednak nasze wspólne nocki kończą się tym, że albo ja
albo Sebastian nie mamy miejsca na logiczny sen. 
Do tego Lilly ( tak śpi z nami, od samego początku)
kładzie sie na kołdrę i utrudnia ruchy. 
słyszałam o szalonych przypadkach dzieci śpiących z rodzicami długie lata.
Patrząc na mojego brata (14 lat) do dziś szuka okazji żeby spać z moją mamą. 
Tak więc...
Paulusia dziś wraca do siebie. Koniecznie ! 
Łóżeczko mamy blisko naszego łóżka więc będę na czuwaniu nocnym. 
Chyba od  jej narodzin nigdy nie spałam tak na 100 procent...





a my wracamy do śniadanka, 
dupki rosną




wszystkosiezmieni.photoblog.pl
ask.fm/paulikowyswiat

sobota, 13 grudnia 2014

Dzisiaj każdy ma... swój dorosły świat....

Jestem taka szczęśliwa.
Tak! 
Wczoraj spotkałyśmy się z dziewczynami z GIMNAZJUM, z naszej sportowej klasy, z naszej drużyny. 
Czas leci... Kiedyś? Nie wyobrażałam sobie bez nich życia. Byłyśmy jak siostry syjamskie. 
Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną. O tak. 
Jedak co z nami zrobiła ta poczwara ,,czas"?

widzimy się teraz po latach. 
Każda robi coś innego, 
siatkówka? Nikt już nie gra. 
A co miałyśmy? Miałyśmy być najlepsze, zawsze.
Jednak życie postawiło nas przed faktem dokonanym.
Każda żyje inaczej.
Pracujemy, mamy dzieci, studiujemy. 
Jednak gdzieś ta iskierka została.
Na hasło ZRÓBMY TRENING 
każda ubrałaby te stare buty i poszła pograć.
Pewnie byłby to istny festiwal czarnej magii!!


Więc posiedziałyśmy, powspominałyśmy 
treningi, sparingi, wyjazdy krajowe i zagraniczne.
Nasze wielkie problemy... zwichnięte kostki, czy naderwane wiązadła. 
Teraz to takie dziecinnie proste. 



Niestety nie zrobiłam ani jednej fotki....
A szkoda. Wielka. 




ask.fm/paulikowyswiat

czwartek, 11 grudnia 2014

NIECH STANIE CZAS

Leżymy na łóżku.
A matka co?
Matka myśli. Ciągle, nieustannie i chyba już bezsensownie. 
Jeszcze czuję jakbym wczoraj rodziła, jakby dopiero do podali mi ją pierwszy raz... 
a ma już 4 miesiące. 
Jest taka duża, bystra i piękna. 
Każdego dnia kocham ją mocniej i mocniej. 
Mogłabym zrobić dla niej wszystko. Jest moim diamentem.
Jeszcze nieoszlifowanym ale mamy na wszystko czas.
Czas.
To słowo jest okrutne. Serio.
Z jednej strony cieszymy się, że dzieci rosną.
Z drugiej?
Kim będziemy się opiekować i kogo rozpieszczać jak już pójdą do szkoły i będą miały swoje życie. 

Chciałabym żeby ten okrutny wyznacznik codzienności wrzucił na luz. 
Niech płynie wolniej.
Niech da nam chwilę na nacieszenie się! Każdym uśmiechem, każdym ząbkiem i krokiem. 



Tymczasem pochwalę się moją zdobyczą. Zakochałam się ;p

moja diablica będzie wyglądała anielsko :) 





a tu my:









środa, 10 grudnia 2014

Paula chora? niemożliwe :)

A jednak!
pierwszy nie okazał się ostatnim i jestem tutaj również dziś :)
Jestem? Jesteśmy.
Piszę posta wraz z gugającą córką, zaczepiającym ją psem 
i zapewne z tłumem sąsiadów zerkających na mnie przez moje okno,
którego standardowo nie chciało mi się zasłonić. 

Oto dowód:




Tak, siedzimy w sypialni.
W tej naszej klitce, 
w tym mieszkaniu, które ,,spadło nam z nieba",
,,trafiło nam się" oraz ,, mamy więcej szczęścia niż rozumu".



PS. Jak widzicie mistrzem w prasowaniu zasłon nie jestem :)
ogólnie mistrzem prasowania nie jestem. 



A tak właściwie. Szukam inspiracji na wystrój świąteczny w szarym wnętrzu. 
Powiem wam. Jest kiepsko. Wszystko ZIELEŃ  _ CZERWIEŃ 
no ileż można?
zielona choinka mi wystarczy... 
moje mieszkanie jest dość chłodne. 
Nie mam nigdzie ciepłych kolorów. No, kafle w kuchni są beżowe - wyjątek. 


Czemu? 
Bo mieszkania robione na jedno kopyto brąz i beż, zieleń i brąz itd. itp. totalnie mnie nudzą...
Lubię odmianę. Kocham !
Więc tak i też jest  u nas :)
Dobrze, że mój ukochany KONKUBENT /czyt. narzeczony/( tak mi ostatnio Pani w urzędzie kazała napisać) toleruje wszelkie moje odstępstwa od normy jeśli chodzi o meblowanie i kolory w mieszkaniu. 


Znowu odbiegłam od tematu. Jutro będzie post PT. MOJE MIESZKANIE 


Paula...
Kaszlała i kaszlała. Może nie często jednak troszkę się zmartwiłam i mimo wszystko do lekarza poszłam. 
Chyba jestem nieomylna /skromność/ wszystko wina suchoty panującej u nas...
wieszam ręczniki itd. jednak marne skutki.
Mała zdrowa jak rybka. No i co? już idą nam ząbki :)

Taka mamcia dumna będzie jak pojawi się ten pierwszy. 


Trochę nas:






aha, dodam.
czarne legginsy to był strzał w dziesiątkę

wtorek, 9 grudnia 2014

Pierwszy? Czy pierwszy i ostatni?

Hej wszystkim. 
Ja tu?
co ja tu robię.
Każda próba pisania bloga bardziej rozległego od tego z photobloga
od wielu lat kończyła się jedną wielka klapą. 
Jednak może teraz dorosłam.
Zobaczymy. Wyjdzie w praniu. 
Z photobloga nie znikamy. 



Zapewne wpadnie tutaj tabun ludzi z mojej ukochanej mieściny. 
Będą czytać i myśleć.
Tak...
uwierzcie, ludzie potrafili pytać mnie z czego żyję, czy mam na chleb...
bo mój narzeczony przecież w sieciówce milionów nie zarobi. 
Tak, milionów.
Przecież do utrzymania 3 osobowej rodziny (generalnie 4 osobowej, pies też człowiek)
potrzeba miliona miesięcznie. Okrągłego. 

Jednak chyba jestem taką osobą, która lubi ucierać nosa 
tym najmądrzejszym,
najbardziej wykształconym,
dorobionym :) 


a poza tym chciałabym aby zostawał tu po nas ślad,
żebym kiedyś mogła wejść poczytać
jak mijały nam dni, 
kiedy to moja córka jeszcze nie pyskowała,
kiedy nie miałam jeszcze menopauzy, 
kiedy mój Seba miał jeszcze włosy i zęby. 

Tak. Pomyślcie, jak miło będzie nam wracać do tych chwil, 
które teraz są takie zwykłe. 
Już niedługo będą obce i utęsknione. 



~całujemy