Leżymy na łóżku.
A matka co?
Matka myśli. Ciągle, nieustannie i chyba już bezsensownie.
A matka co?
Matka myśli. Ciągle, nieustannie i chyba już bezsensownie.
Jeszcze czuję jakbym wczoraj rodziła, jakby dopiero do podali mi ją pierwszy raz...
a ma już 4 miesiące.
Jest taka duża, bystra i piękna.
Każdego dnia kocham ją mocniej i mocniej.
Mogłabym zrobić dla niej wszystko. Jest moim diamentem.
Jeszcze nieoszlifowanym ale mamy na wszystko czas.
Czas.
To słowo jest okrutne. Serio.
To słowo jest okrutne. Serio.
Z jednej strony cieszymy się, że dzieci rosną.
Z drugiej?
Kim będziemy się opiekować i kogo rozpieszczać jak już pójdą do szkoły i będą miały swoje życie.
Kim będziemy się opiekować i kogo rozpieszczać jak już pójdą do szkoły i będą miały swoje życie.
Chciałabym żeby ten okrutny wyznacznik codzienności wrzucił na luz.
Niech płynie wolniej.
Niech da nam chwilę na nacieszenie się! Każdym uśmiechem, każdym ząbkiem i krokiem.
Tymczasem pochwalę się moją zdobyczą. Zakochałam się ;p
moja diablica będzie wyglądała anielsko :)
a tu my:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz